TEAM BURN @ STUBAI














Kolejnym ważnym wydarzeniem dla mnie jest moja obecność w polskim teamie BURN. Wspólnie z Michałem 'Brelokiem' Ligockim i Tomkiem 'Question man' Wolakiem postaramy się dostarczać wam naprawdę ciekawych i ekstremalnych doznań w nadchodzącym sezonie. Za nami już pierwszy 'integracyjny' wyjazd do Stubaiu, gdzie braliśmy udział w sesji o wschodzie słońca. Krótka relacja poniżej.

Na ten wyjazd zebraliśmy naprawdę ciekawy skład i nie chodzi tu tylko o riderów ale o ekipe foto/video. Do stałej współpracy z teamem BURN zostali zaproszeni Marek Ogień i Łukasz Gabrielski. Od dawna obserwowaliśmy ich pracę i dokonania i wspólnie doszlismy do wniosku, że dzięki nim będzie o nas głośno.

Pierwszy dzień jak to zwykle bywa upłynął na warm up-ie. Podczas gdy my wjeżdżaliśmy się w skocznie, nasz team menago Grzesiek Jękot dopinał organizacyjnie to, na co wszyscy czekalismy z niecierpliwością: sunrise session! Wszystko poszło gładko i już następnego dnia po jeździe zostaliśmy na lodowcu, by skoro świt wstać i być już na miejscu. Nie wiem ilu z was miało okazję obserwować zachód słońca na wysokości 3200m.n.p.m ale robi to niesamowite wrażenie. Kolory są oszałamiające. Zakwaterowano nas w górnej stacji kolejki w magazynie na tyczki, łopaty itp. Na szczęście było tam wystarczająco dużo miejsca, żeby wszyscy wygodnie spali. 


Już mieliśmy iść w kime, gdy przyjechał Michi, typek który został oddelegowany przez resort, żeby pomagał nam przy pomocy swojego ratraka. Oczywiście nie trzeba było go długo namawiać i już po 10min. wszyscy w gotowości siedzieliśmy na ratraku i jechaliśmy do pogrążonego w ciemności parku trochę się powygłupiać i spróbować ujęć w świetle ratraka. Moim zdaniem, z takiej szybkiej i niezaplanowanej akcji wyszło naprawdę kilka kozackich fot. 

Po nocnej zabawie w parku definitywnie poszliśmy w kimę, żeby nabrać trochę sił na sesję o wschodzie słońca. Kiedy o 06:15 zadzwonił buzik, na zewnątrz było jeszcze ciemno. Łukasz, Ogień i Jęki wstali jeszcze wcześniej, żeby wszystko przygotować i przefrezować ratrakiem lądowania. O 06:45 wjechaliśmy na park. Michi kończył przygotowywać kickery a za górami zaczęła być widoczna łuna wschodzącego słońca. Tętno lekko nam podskoczyło ale trzeba było godnie reprezentować. Pierwsze testowe skoki oddaliśmy jeszcze po ciemku i nie powiem, żeby należało to do rzeczy przyjemnych. Ktokolwiek najeżdżał na skocznie po ciemku ten wie o co chodzi. Z każdą chwilą robiło się coraz jasniej i skoki wychodziły nam coraz lepiej. Marek z Łukaszem wykonali kawał dobrej roboty uwieczniając całą sesję w profesjonalny sposób, czego rezultaty możecie zobaczyć poniżej. Dodam jeszcze tylko że sesja skończyła się o 08:45 kiedy na góre zaczęli wjeżdżać pierwsi tyrysci. 

Wyjazd do Subaiu był jednym z lepszych i bardziej kreatywnych wyjazdów na jakich byłem. Cieszy mnie niezmiernie fakt, że dzięki BURN mamy szansę robić to co kochamy, w naprawde dobrym stylu.